w sobotę Karola rzuciła " a może pojedziemy na Falsom Fair?"
mówię "OK"
Monia miała jechać z nami.
Rano zadzwoniłam do Wojtka czy nie chce jechać z nami. Mówi że oczywiśćie!!!
Odebrałysmy go i juz niebawem usłyszal pytanie: "Wojtuś, a ty wiesz gdzie jedziemy?"
mówi: "no taaaak, na polski piknik w GG Park!"...
hmnmm.....dostałyśmy ataku smiechu, Falsam Fair to bowiem nic innego jak najbardziej tolerancyjna i zarazem obleśna parada homoseksualistów!
Zaraz po wejściu kupiliśmy z Wojtkiem po kurczaczku, 10m dalej kurczak wylądował w koszu, nawet piwa się pić nie chciało!
Dla mnie to nic innego jak zlot bandy patologii, ludzi nie do końca normalnych, zakompleksionych, zboczeńców i ekshibicjonistów, manifestujących w sumie nie wiadomo co? odwagę?swoją orientację? nagość? Czy ktokolwiek widział heteryka manifestującego swoją orientację lub uprawiającego seks na głównej ulicy? Moim zdaniem była to banda chorych ludzi szukających tolerancji i akceptacji swoich odchyleń od normy.
No bo co w tym fajnego? żeby ujrzane tu członki były chociaż hmn, fajne, "zgrabne" i "jędrne". Nie mili Państwo. NIE. okazuje się, że małe rzeczywiście jest piękne (ale chyba tylko w oczach właściciela:) ) a obwisłe ma swoj urok???
Był to jeden wielki ekshibicjonistyczny manifest. Prześciganie się w kostiumach (lateks i ćwieki górą, no i oczywiście członek i dupa musi być na wierzchu, w razie W) i wiele innych atrakcji...
a to Pan chlosta Pana,
a to Pani chlosta Pana,
a to Pan pieści pania wiszącą za wlosy,
a to Pan pieści Pana, a inni robią fotki,
a to mozna nasikać na Pana za jedyne 5$,
a to tańcza sobie nago w kóleczku obsypując się złotym pyłem,
cud miód i orzeszki.:) najgorsze jest to, że oni czerpali z tego radość.
Wygrała dla mnie parka gejów, którzy spacerując spotkali Pana, w podeszłym wieku. Już po chwili jeden z nich zniżył się do poziomu i zaczęła się „algida”, za chwilkę się zmienili...okazuje się że do seksu francuskiego członek wcale nie musi osiągnąć wzwodu ( z resztą ten Pan ze względu na swój wiek miał chyba z tym problem)...widok był obleśny. Uwieczniłam to wstrzymując swoje emocje, niczym zawodowy dziennikarz i uciekłam (darowałam sobie zbliżenia). OBLESNE.
Wojtuś był zdegustowany:/
Cóż...każdy ma swój Wietnam...San Francisco też:/ jedno jest pewne, członek w moich oczach już nie wygląda tak samo:)
Nadal jestem tolerancyjna wobec gejów, powtarzam wobec gejów, normalnych kochających się żyjących swoim życiem homoseksualistów, nie wobec chorych ludzi, obleśnych, manifestujących niby swoją orientację, a tak naprawdę manifestujących swoje dewiacje, psychiczne odchyły, patologie, swój ekshibicjonizm i uprawiających seks publicznie.
Szybko się zmyliśmy. Pojechaliśmy na „sunset”, dzielnicę gdzie mieszkałam pół roku, do knajpki w której często jadałam…było faaaajnie, wspomnienia wróciły:))))