Geoblog.pl    dorcia    Podróże    Stany, Stany fajowa jazda    Moab: paznokcie, cuda natury, gazela i skok ze spadochronem
Zwiń mapę
2008
23
wrz

Moab: paznokcie, cuda natury, gazela i skok ze spadochronem

 
Stany Zjednoczone
Stany Zjednoczone, Moab
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 10525 km
 
Rano wyjechalysmy w strone Moab Po drodze zajechalysmy do Mexican Hat (nazwa miasta wziela się od skaly w ksztacie meksykanina w sombrero) oraz do Natural Bridges. Droga niechcacy zaprowadzila nas w gory i zmienila się w waska, pionowa serpentyne przez gory..było super..

Ruszylysmy dalej, w miejscowosci Monticello zatrzymalysmy się na jedzenie...wybor była żaden, może 3 knajpy i echo na ulicach...wybor padl na hamburgery...niestety kelner nie był apetyczny, staralysmy się na niego nie patrzec, coby nie wyobrazac sobie jak jego wlasy bądź tradzik sypie się do naszego jedzenia....brrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr :S Cos w stylu ludzi pierwotnych, tylko wlosy rzadsze:/

Postanowilysmy zaliczyc tego dnia również poludniowa strone Canyonlands National Park i tu zaczela się historia zaginionej rzeki kolorado oraz fok na pustyni, zwanych tu sealions:) Po drodze minelysmy NewsPaper Rock z petroglifami przodkow amerykanskiej ludnosci...ciekawe, nie powiem i nasunelo pewne przemyslenia na temat istnienia swiata, geologi i lowiectwa:)

Dojechalysmy do Canyonlands poznym popoludniem. Mialysmy do wyboru kilka tras objazdowych bądź paru godzinny szlak dla samochodow wylacznie z napedem na 4 kolka, a ze zaplacilysmy za 4 kolka nie po to żeby się bujac po autostradach, wybralysmy dzicz.
Placz, rozpacz i zgrzytanie zebami, pionowe sklay do pokonania itp., bezdroza, bez znakow, srodek pustyni.
Po pokonaniu pionowych skalnych wjazdow, zjazdow przy asyscie nas 3 na zawnatrz auta dojechalysmy do punktu w którym stwierdzilysmy ze wyjscia nie ma, auto trzeba zostawic, bo dalej to już tylko quadem bądź gasienicowcem. Zapomnialam wspomniec, ze jechalysmy na Colorado River Viewpoint skad mialysmy zobaczyc panorame na zakola tej wlasnie rzekiJ

Auto zostalo, zmienilysmy buty i poszlysmy pieszo przez pustynie w poszukiwaniu rzeki. Nie znalazlysmy:) Ciezko powiedziec gdzie bylysmy, skaly, skwar, tarantule, skorpiony i zmije...

Tu zaczyna się historia o fokach...

Kilka dni wczesniej Mro wyczytala w gazetce jakie sa objawy przegrzania i udaru: nieracjonalne zahcowania, zawroty glowy etc.

Stwierdzilysmy ze u nas to się objawi tym ze Mro odmowi picia alkohol a ja przestana robic zdjecia hahah....

No wiec stoimy na srodku pustyni, 8000stop npm, skwar, same skaly, w oddali Sid i Karola szukaja rzeki Kolorado a Mro patrzac na nie krzyczy ze jakies zwierze przebieglo!!! Mowi takie nieduze i ze 100% przekonaniem i powaga w glosie mowi: wiem to był ten, no ten WIEM! Sealion!!!! (mamo tzn FOKA). Zdebialysmy, ja patrze na Mro, Sid to samo, Mro wyczula ze chyba cos nie tak:) Poplakalaysmy się ze smiechu, to było nasze haslo od tej pory, i to szczescie Mro, ze wie jakie to zwierze i to przekkonanie w glosie, po prostu rewelka... Stwierdzilysmy ze do objawow udaru slonecznego dopisujemy punkt: widzenie fok na pustyniJ

Wsiadlysmy w jeepa i pojechalysmy dalej, jeszcze nie wiedzac jaki nocleg nas czeka...

Po drodze doszlysmy do wniosku, ze szkoda ze dinozaury nie zyja nadal i ze super by było w tym otoczeniu mijac teraz te wielkie jasczury biegajace kolo samochodu (oby tylko nas nie dotykaly i nie chcialay zjesc). Klimat i widoki zdecydowanie nasuwaly na mysl tamte prehistoryczne czasy i rozmyslania na temat dinozaurow. Wywnioskowalysmy ze bardziej wierzymy w istnienie dinozaurow niż w historyjke o Adamie i Ewie: Mro się obudzila i wtracila: nieeeee, no Adam i Ewa to kit na baaaank....kto nie był, nie slyszal nie będzie się smial, my się poplakalysmy:)))))


Po dluzszych poszukiwaniach znalazlysmy skryty za krzakami nasz hostel: myslalysmy ze tylko Gospodarz to okaz brudu niehlujstwa i lenistwa, ale jak zobaczylysmy pokoje, to wiedzialysmy ze może być jeszcze gorzej. Wykapalam się nie dotykajac niczego oprocz moich klapkow, szczoteczki i mojego recznika:/
Bylam tak zmeczona, ze musialam się polozyc, opatulilam się w bluzy i skarpeety coby tylko żadna czescia ciala nie dotykac poscieli....Mro i Sid nie wytrzymaly, pojechaly szukac hotelu, ja zasnelam, nie dalam rady się przeniesc. Pierwszy raz w zyciu spalam nieprzykryta po uszy.
Dodam tylko ze obciete czyjes paznokcie na dywanie i wlosy poprzednich gosci w poscieli to tylko nieliczne z obrzydliwych rzeczy, ktore tam zastalysmy. BRRRRRRRRR....Hameryka! Raj na ziemi, EHE...
Pan nam oddal pieniadze za 2ga noc lekko niepocieszony. Kolejna noc w hotelu ze sniadaniem za jedyne 14$ wiecej.

 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (25)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (5)
DODAJ KOMENTARZ
STRUSIE z wyspy WOLIN
STRUSIE z wyspy WOLIN - 2008-10-07 09:29
Jaka fajna czapeczka!Też kiedyś taką miałam:))))
 
dorcia
dorcia - 2008-10-07 09:30
A co wy siedzicie tu 24/7???? ledwo wrzucilam zdjecia a tu juz komentarz:)
 
STRUSIE z wyspy WOLIN
STRUSIE z wyspy WOLIN - 2008-10-07 10:47
Bo my tak tęsknimy za nowinkami!!!:))))
 
STRUSIE z wyspy WOLIN
STRUSIE z wyspy WOLIN - 2008-10-07 10:48
Ropucha iście królewska!
 
kiclaw
kiclaw - 2008-10-08 11:03
Ale fajna ekipa, mozna sie do Was przylaczyc? ;)
 
 
dorcia
Dorota Strutynska
zwiedziła 1.5% świata (3 państwa)
Zasoby: 12 wpisów12 52 komentarze52 263 zdjęcia263 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
19.09.2008 - 30.09.2008