Wyjechalysmy do Arches National Park. Mro stwierdzila ze "tez cos, pare skal,za 2h bedziemy po i co wtedy???" moze skok ze spadochronem?? pomysl pzyjety z bardziej lub mniej okazywanym entuzjazmem:)
Weszlysmy na szlak...w polowie Mro i Sid wrocily do auta po:
a) filtry ochronne
b)wode
c)odpowiednie buty.
Szlak prowadzil po szczycie skalnym w 40*C. Widoki piekne. Wylaniajace sie nagle luki sklane, niespodzianki...pieknie
Dotarlysmy do Double O arch. Gazela ozyla, czyt: Sid i Karola skaczace w okienku luku sklanego, niczym Jacek i Agatka, z tym ze w wydaniu dla doroslych: gazela i dzwonnik z Notre Dame:P:))))))
Wrocilsmy wykonczone...przed nami bylo kolejne wyzwanie, 5km po nagrzanych skalach aby zobaczyc ten najpiekniejszy okaz-Delicate Arch. W polowie drogi ja i Sid mialysmy objawy chyba uczulenia na slonce badz przegrzania: lzawiace szczypiace oczy,nie widzialysmy nic, juz nawet myslalam ze jekies zwierze ukasilo mnie smiertelnie podczas mojej nieuwagi:)
Widok byl wart wspinaczki, chociaz bylo bardzo ciezko w tym upale.
Wielki skalny lej a na samym końcu nad przepaścią stoi sobie łuk, sam jeden na polu walki z wodą, słońcem i wiatrem...
Lej oblegali turysci, czekajacy na zachod. Siedzieli wszedzie jak kury na grzedzie. Japonczycy porozkladani ze sprzetem, jeden sie rozsiadl 500m od luku i strasznie prychal ze mu turysci w kadr wchodza hahah...fajny widok. Kruki tez czekaly na zachod.
Zrobilysmy ponad 20km. zajelo nam to caly dzien. O Capitol Reef canyon i skoku ze spadochronem moglysmy zapomniec. Zjechalaysmy z gor ok. 19:00 bez jedzenia.
Panie Boze blogoslaw steki i zimne piwo.
Trafilysmy w koncu do fajnej knajpy, na szczycie gory z widokiem na miasto. Super jedzenie, fajny starszy kelner, zimne piwko i latajace ogorki( karolina upuscila zaraz po tym jak zobaczyla chlopaka przecudnej urody i sie zakochala:) )
Padlysmy jak kawki:)